
Nadszedł już drugi tydzień października. Rutyna ludzi była przyziemna, powtarzalna i nudna. Od czasu do czasu Hermiona i Draco musieli patrolować korytarze po nastaniu ciszy nocnej, aby upewnić się, że wszystko jest w porządku.

Nadszedł już drugi tydzień października. Rutyna ludzi była przyziemna, powtarzalna i nudna. Od czasu do czasu Hermiona i Draco musieli patrolować korytarze po nastaniu ciszy nocnej, aby upewnić się, że wszystko jest w porządku.

Retrospekcja, dwa lata temu.
Rozejrzała się, przyciskając ręce do piersi. Było jej zimno. Znajdowali się na polu, tuż za podwórkiem mugolskiego domu, którego nie znała – widocznie nie wszystkie mugolskie domy w okolicy były chronione systemami czujników ruchu. Wysoka trawa kłuła ją w nogi, a nocne niebo mierzwiło jej włosy chłodnym wiatrem.

Ginny nie mogła w to uwierzyć.
Jak Hermiona, jej najlepsza przyjaciółka, mogła w ogóle pomyśleć o zeskoczeniu z sowiarni?

Hermiona na chwiejnych nogach odwróciła się twarzą do dwóch Ślizgonów. Nadal kręciło się jej w głowie. Nie, nie, nie... To się nie może dziać! Obaj zobaczyli co się stało! Mój cholerny tchórzowski impuls!
– A teraz, Granger... – wysyczał Blaise wściekle – ...powiesz mi, co robiłaś na tym oknie.